27.2.12

Myśl samodzielnie! część I



Każdy człowiek posiada mózg, przeto jest zdolny do myślenia. Dlaczego więc wielu ludzi decyduje się wyłączyć myślenie żyjąc na swoistym autopilocie? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Być może to siła przyzwyczajenia każe powtarzać im te same czynności, codziennie od wielu lat mimo, że często cała radość ich wykonywania wyparowała już dawno temu? Może nacisk społeczeństwa, które stara się każdego sprowadzić do przeciętności? Naprawdę nie mam pojęcia. Ten post nie ma jednak na celu analizy tego typu postawy lecz pokazanie początku drogi do wyzwolenia - wykształcenia nawyku samodzielnego myślenia. Samodzielne kształtowanie własnej opinii wymaga dwóch czynności. Pierwszą jest gromadzenie faktów (połączone z oceną ich wiarygodności), drugą ich analiza. Dzisiejszy tekst poświęcony jest tylko pierwszej fazie.

Wbrew pozorom to właśnie gromadzenie informacji jest trudniejsze. Dlaczego tak twierdzę? Ponieważ całe swoje życie obserwuję ludzi którzy przyjmują opinie jako fakty. Pewnie słyszeliście wielokrotnie frazy typu: "pierwszy milion trzeba ukraść", "aby coś osiągnąć w życiu musisz skończyć studia", "kobieta powinna się malować, aby znaleźć męża", "mężczyzna powinien utrzymywać swoją rodzinę" itp. Co wspólnego mają te zdania? Po pierwsze, wszystkie są tylko opiniami. Istnieją milionerzy, którzy nigdy nie kradli, studia nie zawsze pomagają w osiągnięciu sukcesu, nie wszyscy mężczyźni kierują się wyglądem zewnętrznym, a wiele szczęśliwych rodzin jest utrzymywanych wspólnie przez pracę obojga małżonków. Po drugie, na szczęście, zawierają specyficzne słowa pozwalające odróżnić opinie, wygłaszane w dobrej wierze, od faktów. Jeśli słyszysz w rozmowie, że tak trzeba, że musisz, że powinno się, zwróć na to baczną uwagę. Jeśli dostępne fakty przeczą temu co słyszysz, sprawa jest prosta, nie możesz traktować uzyskanych informacji jako pewnych.

Wspomniałem, że łatwo rozpoznać opinie wygłaszane w dobrej woli. Niestety często bywa tak, że wola mówcy nie jest do końca dobra. Jak wtedy rozpoznać fałsz? Najprościej odpowiedzieć, że to zależy od sytuacji i dlatego dalsza część posta będzie mniej ustrukturyzowana. Mam nadzieję, że uda mi się poprzez zastosowanie takiego podejścia zainspirować czytelników do samodzielnego przemyślenia tej kwestii oraz podzielenia się własnymi refleksjami. 

Wracając jednak do tematu, aby nie dać sobie wcisnąć fałszu jako prawdy, należy przede wszystkim uświadomić sobie, że informacja, jeśli zostaje podana nam bez szukania, jest prawdopodobnie przekazywana w określonym celu. Mam tu na myśli szczególnie wszelkiego rodzaju wiadomości telewizyjne, reklamy i prasę, ale nawet ten post:-). Dodatkowo należy pamiętać, że dziennikarze i aktorzy potrafią, zgrabniej niż większość ludzi, przeinaczać rzeczywistość. Przyjrzyjmy się najczęstszym przykładom takiego działania, bo często sytuacje rodem z telewizji rozgrywają się również w rzeczywistym życiu.

Raportowanie wydarzeń rzadkich lecz wstrząsających. Faktem jest występowanie zła na tym świecie, ale jego ilość możemy przeszacować bazując tylko na wiadomościach. Przeczytałem kiedyś ciekawą historię o mieszkańcach pewnej wyspy. Zamieszkujący ją ludzie zajmowali się głównie łowieniem ryb z prymitywnych łodzi. Raz na dziesięć lat jeden z nich padał ofiarą rekina. Po takim wydarzeniu przez miesiąc każdy bał się wchodzić do wody. Potem powoli najodważniejszi, pomimo strachu, zaczynali korzystać z łodzi. Po 3 miesiącach ludzie zapominali o zagrożeniu na kolejne 10 lat. Do czasu… Kiedy założono na wyspie CB radio, umożliwiono kontakty z sąsiednimi 40 wyspami archipelagu. Teraz co 3 miesiące słyszano o tym, że kogoś zabił rekin. Wszyscy rybacy bali się wypływać i mieszkańcy wyspy wkrótce zaczęli cierpieć z niedostatku pożywienia, a potem ze stresu towarzyszącemu każdej wyprawie na ryby. Myślę, że morał tej historii jest klarowny. To samo często dotyczy anegdotowości argumentów. Jeśli ktoś doradza Ci zakup konkretnej rzeczy, bo kolega ma i mu się nie psuje, stosuje argumentację anegdotyczną. Pamiętaj, że pojedynczy przypadek nie definiuje reguły.

Media poświęcają zbyt dużo miejsca rzeczom, które nie przynoszą nic dobrego, więc brakuje im czasu na pokazywanie bardziej przydatnych informacji. Sam nie posiadam telewizora i uważam, że bilans zysków i strat tej decyzji jest bardzo korzystny. Mogę samodzielnie wybrać co mnie interesuje, bo dlaczego miałbym zaufać gustom i decyzjom ludzi, którzy próbują na tym zarobić. 

Nie istnieje jedno wiarygodne źródło informacji. Jeśli interesuje mnie jakieś wydarzenie polityczne, weźmy dla przykładu podpisanie porozumienia ACTA, to czytam o tym na portalach gazeta.pl, niezalezna.pl, niepoprawni.pl i wielu innych. Prawda, w tak skomplikowanych zagadnieniach, zwykle leży gdzieś pomiędzy. 

Media bagatelizują, lub wyolbrzymiają, różne wydarzenia, co jest formą manipulacji, a więc kłamstwem. Do historii przejdzie prawdopodobnie informacja o 7 tysiącach ludzi, którzy zostawili 7 ton zniczy. Ta sytuacja jaskrawo pokazuje manipulacje mediów, w tym konkretnym przypadku, przez niedopatrzenie, jednocześnie zaniżono liczebność zgromadzenia żeby je zbagatelizować oraz próbowano podkreślić uciążliwość i szkody jakie uczestnicy po sobie zostawili. Pamiętaj, że jeśli fakty nie przystają do siebie powinieneś traktować je z przymrużeniem oka. Oczywiście jeśli przystają do siebie, ale nie do rzeczywistości to sprawa jest jeszcze klarowniejsza, ale nie wszystko da się zobaczyć na własne oczy. Chodzi tylko o to byś nie dał sobą manipulować.

Prawie wszystko można zakwestionować. Dzięki temu powstał pierwszy aeroplan i wiele innych wynalazków. Innowacyjne rozwiązania zdają się przeczyć faktom, które są faktami tylko przez "zasiedzenie". Już teraz 50% wniosków wyciąganych z prac badawczych nie jest w stanie przetrwać 5 lat. Świat się zmienia, informacje mogą się dezaktualizować. Ile może żyć człowiek? Czy tę chorobę można leczyć? Miejmy na uwadze, że na takie pytania prawdziwa odpowiedź sprzed 10 lat może być fałszem dzisiaj. "Panta rei" jak powiedział klasyk.

Ostatnią sprawą, którą chciałem dziś poruszyć są tzw. autorytety. Co z nimi? Nie należy im bezkrytycznie ufać, zwłaszcza jeśli zapraszani są tylko zwolennicy jednej z możliwych hipotez. Zaobserwować to można szczególnie w kwestiach globalnego ocieplenia, homoseksualizmu czy choćby katastrofy smoleńskiej. Na domiar złego próbuje się stawiać w roli autorytetów ludzi, którzy o dziedzinie, w której się wypowiadają wiedzą bardzo niewiele, a często nie posiadają żadnych kalifikacji. Stosujmy zatem zasadę ograniczonego zaufania, nie chcemy przecież wyjść na idiotów, którzy dali się łatwo zmanipulować. 

Chociaż nie wyczerpałem tematu to na tym kończę post. Przekazane w nim porady, sugestie i refleksje powinny być traktowane raczej jako zachęta do budowania własnego sytemu odsiewania prawdy od całej reszty informacyjnego zgiełku, niż skończony produkt. Zapraszam do dzielenia się własnymi sugestiami i spostrzeżeniami w komentarzach, (proszę pomóżcie mi ulepszyć własne sito), oraz do przeczytania drugiej części "kursu", która powinna pojawić się wkrótce (będzie znacznie krótsza).

0 komentarze: