19.2.10

Czy minimalizm jest możliwy w systemie kapitalistycznym?

Jak w kapitalizm wpisuje się nurt minimalizmu? Najprościej mówiąc wielorako. Zdecydowana większość minimalistów dostosowuje swoje życie do realiów kapitalizmu. Większość nie potrafi osiągnąć stanu prawdziwej wolności, w której nie pozwalamy rządzić swoim życiem przedmiotom. Lepsze to niż nic, zwłaszcza, że sam znajduję się na początku stawania się takim właśnie minimalistą. Możliwe, że poprzez systematyczne upraszczanie życia łatwiej będzie mi odnaleźć się w kapitalistycznym świecie. Marzy mi się jednak możliwość życia bez listy zadań do wykonania, bez telefonu, który zawsze trzeba mieć przy sobie, a nawet bez pieniędzy. Czy to w ogóle możliwe? Historia zna kilka takich przykładów: komuny pierwszych chrześcijan, tabory cyganów, populacje plemienne "czwartego świata". Jak dowiedziałem się ostatnio, z komentarza Pawła prowadzącego blog neominimalizm.pl, życie bez pieniędzy jest możliwe nawet współcześnie, co udowodniła Heidemarie Schwermer.
Z jednej strony ubolewam nad tym, że minimalizm staje się powoli odłamem konsumpcjonizmu, z drugiej zaś, sam nie mam pomysłu na nieutopijną alternatywę. Nie ukrywam jednak, że mierzi mnie to, że minimaliści nastawiają się na osiągnięcie podobnych celów jak większość i ciągle są to cele zdumiewająco moralnie niskie. Dla wielu minimalizm jest tylko sposobem na uzbieranie pieniędzy na hedonistyczny moment wytchnienia od okowów pracy. Sam, łapię się na tym, że najczęściej marzę o zarobieniu sumy pieniędzy dającej ułudę bezpieczeństwa, o kupieniu domku gdzieś na uboczu, by tam w spokoju móc zajmować się pisaniem tekstów mających na celu zmienianie ludzi poprzez przywracanie im radości życia poprzez literaturę fantastyczną oraz krzewienie wiedzy o minimalizmie. Podsumowując jestem egoistą, który najpierw myśli o sobie i swoich wygodach, a dopiero później o reszcie świata.
Dzisiejsze czasy nie pozwalają robić wielu rzeczy bez poświęcania się pracy, trzeba po prostu na nie zarobić. Czy jednak wiemy, które z tych rzeczy są tylko zachciankami, a które rzeczywiście nas ubogacą? Filozofia minimalizmu nie odpowiada na to pytanie, musimy na nie odpowiedzieć my (na początek polecam na przykład ustalić najważniejsze "sfery" swojego życia z tym postem). Potem możemy zostać minimalistą, bo nie widzę obecnie lepszej alternatywy pozwalającej choć trochę poczuć proces "bycia" w kapitalistycznym świecie. Pamiętajmy tylko, że prawdziwe minimalistyczne życie polega na zminimalizowaniu wszystkiego poza miłością i radością. Jest to proces bardzo trudny, wymagający wielu zmian charakterologicznych, ale widząc cel myślę, że warto. Na razie jednak, nie rzucając się z motyką na słońce, zacznijmy od upraszczania życia w duchu minimalistycznego odłamu konsumpcjonizmu balansując pomiędzy prawdziwym minimalizmem oraz agresywnym konsumpcjonizmem.

4 komentarze:

Paweł Kata pisze...

Marzy mi się jednak możliwość życia bez listy zadań do wykonania, bez telefonu, który zawsze trzeba mieć przy sobie, a nawet bez pieniędzy. Czy to w ogóle możliwe?

Oczywiście, że możliwe. Może nie do końca byłoby łatwo żyć kompletnie bez pieniędzy, niemniej jednak w odpowiednim miejscu, czasie i w otoczeniu odpowiedniej społeczności - jak najbardziej można.

Gdzie jest wola, jest i sposób ;-)

Pamiętajmy tylko, że prawdziwe minimalistyczne życie polega na zminimalizowaniu wszystkiego poza miłością i radością. Jest to proces bardzo trudny, wymagający wielu zmian charakterologicznych, ale widząc cel myślę, że warto.

Uważam, że każdy z nas inaczej postrzega minimalizm i kanoniczne ujęcie tej filozofii nie musi koniecznie być tym powszechnie aprobowanym. Są pewne ideały, do których się dąży, ale przecież najważniejsza jest droga, a nie to, co jest na jej końcu. To droga zmienia człowieka.

mongr pisze...

Co do pierwszego to marzę właśnie dlatego, że mam przeczucie, iż jest to możliwe. Odnośnie definicji to nie stoi ona w sprzeczności z tym, że każdy tworzy własną filozofię życiową sam. Przytoczony kanon jest tak ogólny, że pasuje niemalże do wszystkiego, w granicach nie tylko minimalizmu, ale nawet hedonizmu, epikuryzmu i innych-izmów. Sam określasz, co kochasz i co cię raduje (zwykle są to te same "rzeczy"), a potem starasz się żyć tak, żeby tylko to wypełniało Twój czas.
Twoje komentarze zmuszają mnie do myślenia. Dlaczego na blogu ograniczasz się niemalże tylko do inspiracji Leo Babautą? Czekam na bardziej twórcze posty naginające filozofię przedstawioną na blogach Leo do Twoich potrzeb. Napisałeś, że interesujesz się buddyzmem ZEN, może dodasz coś więcej o tym "systemie". Potrzebuję bodźca i zachęty do poczytania jakiegoś wstępu na ten temat, może mógłbyś polecić jakąś książkę łagodnie wprowadzającą w tę filozofię?

Paweł Kata pisze...

Na blogu ograniczam się do Babauty, bo jeszcze nie czuję się pewnie w tej dziedzinie. Mam po prostu postanowienie, aby od tego roku wdrożyć tę filozofię w moim życiu. Zdobywam wiedzę, rozmyślam nad nią i adaptuje do siebie i swoich warunków. Staram się również, żeby mój blog był bardziej praktyczny, a nie filozoficzny - gdy upłynie więcej czasu na pewno będę znacznie częściej dzielił się moimi własnymi doświadczeniami i radami.

A z tym buddyzmem to nie mam pojęcia jak wynikło. Buddysta ze mnie żaden - ot odpowiadają mi niektóre reprezentowane przez ten nurt podejścia do życia i ludzi.

Ajka pisze...

Dla mnie minimalizm też jest drogą. Nie wiem, dokąd mnie zaprowadzi. Jedyne co wiem, to że daje mi mnóstwo radości i satysfakcji. Dzięki zmianom, które wprowadzam w swoim życiu coraz wyraźniej widzę, co chcę robić i co jest dla mnie naprawdę ważne. Na razie jestem na etapie "więcej być, mniej mieć". Co przyjdzie potem, zobaczymy :)