5.10.11

Zbieranie się do kupy

Jak zapewne wielu z Was się domyśla, ciężkie przeżycia, związane z sytuacją rodzinną, spowodowały niemały zamęt w moim życiu. Uczciwie rzecz ujmując, od śmierci siostry, stałem się bardzo drażliwy, czasami wręcz wybuchowy, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało. Podupadłem także na zdrowiu tak, iż w pewnym momencie ważyłem o prawie 18 kilogramów mniej niż przed tragicznym kwietniem, przez chwilę balansując na granicy współczynnika BMI zdrowego oraz niedożywionego mężczyzny. Jakby tego było mało zapomniałem jak się uśmiecha. To nie jest żart! W moim aparacie fotograficznym jest funkcja wykrywania uśmiechu, która robi zdjęcie, kiedy ktoś w kadrze się uśmiechnie. Funkcja ta działa świetnie… pod warunkiem, że uśmiechającym się nie jestem ja. Aparat nie traktuje mojego sztucznego, wymuszonego uśmiechu jako prawdziwego. Dlaczego o tym wspominam? Być może dlatego, że po zabawie z aparatem wreszcie zrozumiałem, że nie jestem w stanie oszukać samego siebie przyklejonym uśmiechem i muszę coś zmienić w swoim życiu. Pojąłem, że w kwietniu 2010 całkowicie zatraciłem radość życia. Myślałem, łudząc się swoją siłą psychiczną, że całkiem nieźle się trzymam, ale okazało się, że osunąłem się w bezmyślną egzystencję, niemąconą prawie żadnymi uczuciami. Teraz widzę, że to był bardzo trudny czas dla mnie i mojej małżonki, której tylko cudem nie wciągnąłem w spiralę depresji. Od kilku miesięcy walczę jednak z niemocą w dziedzinie cieszenia się życiem. Dlatego chciałbym się podzielić swoimi przemyśleniami i doświadczeniami z powoli przemijającego okresu oraz wykorzystać tego bloga jako swoistą pomoc w powrocie ze stanu okołodepresyjnego do normalności, a później pełni szczęścia. Mam nadzieję, że te przyszłe zapiski pomogą nie tylko mi, ale również innym osobom w podobnej sytuacji.

1 komentarze:

mc pisze...

Jak ciesze sie , ze wrociles.
Czaami tu zagladam, bo tak jak obie, bylo mi dane przez mojego brata, przejsc przez wszystkie opisane fazy.

NIeszczescia wokol nas jest wiecej niz widzimy, a tragedia prze ktora ja przeszlam (utrata brata) pozwala nmi czest nabrac dystansu do zycia/ pracy i obowaizkow. Banalne, ale czesto trudne do ogarniecia - sa w zyciu rzeczy wazne i wazniejsze m.