31.10.11

Krótki poradnik jak osiągnąć niemożliwe

Mam przyjaciółkę, która jest święcie przekonana, że niemożliwe nie istnieje. Twierdzi, że to tylko stan umysłu i wymówka dla tych, którzy nie pragną czegoś wystarczająco mocno. Osobiście w 99 procentach popieram tą tezę. Poza przypadkami fizycznej niezdolności (np. brak języka uniemożliwi nam zostanie śpiewakiem), rzeczywiście, jeśli czegoś bardzo chcemy, to jesteśmy w stanie to osiągnąć. Warto o tym pamiętać marząc. Pisałem tu ostatnio o powadze naszych marzeń i ich istotności. Wspomniałem wtedy, że często pierwotne marzenie nie odzwierciedla tego, czego rzeczywiście pożądamy, a jest tylko odbiciem naszej potrzeby. Jako przykład podałem swoje marzenie o zostaniu sportowcem. Po dogłębnej jego analizie, doszedłem do wniosku, że nieistotne jest dla mnie bycie atletą światowej sławy, (chociaż byłby to sympatyczny gratis), ale po prostu zachowanie sprawności fizycznej na pewnym, wysokim poziomie. Dzisiaj chciałbym nieco szerzej rozwinąć temat kształtowania rzeczywistych marzeń na podstawie ich niedoskonałych wyobrażeń.
 
Zacznę jednak od tego, że bez znajomości pierwotnego marzenia nie ma sensu podejmować dalszych kroków. Zachęcam więc najpierw do zapoznania się z poprzednim postem dotyczącym przypominania sobie prawie zapomnianych, ale jednak powracających, prawdziwych marzeń, często towarzyszących nam od dzieciństwa.
 
Kiedy już znamy prawdziwe marzenie, ważne jest ustalenie jak bardzo chcemy osiągnąć nasz cel. Jak to zrobić? Najłatwiej zwizualizować sobie sytuację, gdy marzenie jest już zrealizowane. Chcesz być fenomenalnym sportowcem? Wyobraź sobie, że właśnie dałeś z siebie 100% wykonując pracę o intensywności wysiłku zagrażającemu twojemu życiu i wręczają Ci medal olimpijski. Co, czujesz? Czy jesteś szczęśliwy? Czy tego właśnie chciałeś? Jeśli tak, to świetnie! Teraz musisz sobie wstecznie popatrzeć na drogę do sukcesu. Wyobraź sobie te wszystkie lata ciężkich treningów, bez względu na samopoczucie, wszystkie wyrzeczenia żywieniowe, obostrzenia zdrowego trybu życia, wyjazdy związane z obozami oraz samymi startami. Czy jesteś gotowy na to wszystko, aby osiągnąć cel? Jeśli tak, gratuluję, wystarczająco mocno pragniesz osiągnąć swoje marzenie i pewnie Ci się uda. 

Oczywiście przykład sportowca jest tylko jednym z wielu. Podobnie można marzyć o zostaniu lekarzem, aktorem, prezydentem. Często jednak po zwizualizowaniu sobie spełnionego marzenia nie wygląda już ono tak pięknie. Onkolog ma wielu pacjentów, którym nie może pomóc, aktor nie ma odrobiny prywatności na ulicy, a prezydent ciągle pracuje, składając wizyty dyplomatyczne, rozdając ordery i wreszcie podpisując kilkaset papierów tygodniowo. Mimo wszystko te marzenia wracają, nawet, jeśli wiemy, że nie pragniemy ich spełnienia bardzo mocno. Takie marzenia często są przeszkodą na drodze do osiągnięcia spełnienia w życiu i dlatego trzeba sobie jakoś z nimi poradzić. Jak jednak to zrobić, kiedy nie potrafimy o nich zapomnieć? Skoro najprostsze rozwiązanie nie działa trzeba skorzystać z rozwiązania alternatywnego. Przedstawię tu jedną z możliwości, która na dodatek działa niezależnie od tego czy nie podoba nam się końcowa wizja spełnionego marzenia czy też fakt wyrzeczeń na drodze do jego spełnienia.
 
Zasada tego niekonwencjonalnego rozwiązania polega na przekształceniu marzenia poprzez ekstrakcję najbardziej istotnego czynnika i skonstruowania nowego pragnienia na nim opartego. To właśnie uczyniłem, że swoim marzeniem o zostaniu sportowcem. Na początku wyizolowałem najważniejszy, pierwotny czynnik odpowiedzialny za powstanie tego marzenia, którym okazało się posiadanie ciała o dosyć wysokiej sprawności. Następnie, aby osiągnąć ten cel, który nie jest niestety mierzalny, postanowiłem wyznaczać sobie ambitne cele cząstkowe. Ostatnio osiągnąłem jeden z nich to jest ukończyłem maraton, a jeszcze wcześniej wykonałem 200 przysiadów w jednej serii. Dzięki takiemu podejściu nie tylko spełniłem moje marzenie, ale też uwolniłem się całkowicie od pragnienia zostania sportowcem światowej klasy. Doprowadziło to w prostej linii do tego, że jestem szczęśliwy poczuciem spełnienia w tej dziedzinie mojego wymarzonego życia. Prawda, że miła perspektywa?
 
Możecie jednak mieć wątpliwości czy opisane podejście można zastosować do innych przypadków. Moim zdaniem odpowiedź na tak postawione pytanie musi być twierdząca. Każde marzenie wynika z jakiejś pierwotnej potrzeby ,(czasem kilku), w większości przypadków możliwej do zaspokojenia w inny sposób. Profesja lekarza może wynikać między innymi z potrzeb: prestiżu, pomocy ludziom, wizerunku, zarobków, stabilności pracy. Każdą z nich można osiągnąć w inny sposób, często łatwiejszy, bo bardziej dopasowany do pozostałych cech naszej osobowości. Aktorstwo może być wizualizacją na przykład chęci posiadania sławy, bycia artystą, wysokich zarobków. Prezydentura może być przedłużeniem potrzeby posiadania władzy, prestiżu, ale też możliwością pomocy ludziom, chęciom wprowadzenia zmian w społeczeństwie itp.
 
Czy widzicie już, do czego zmierzam? Teraz niech każdy zbada jedno ze swoich niemożliwych do spełnienia marzeń. Następnie zapytajmy się, co jest najbardziej w nim istotne, jaka jest pierwotna potrzeba wypływająca z tego marzenia. Potem wystarczy już tylko ubrać ten pieczołowicie wyizolowany czynnik w cel możliwy do spełnienia i bardzo mocno chcieć go osiągnąć. Jak mocno? Tak mocno, że pomimo świadomości drogi pełnej wyrzeczeń i trudności nie damy się złamać i nie zawrócimy. Jak ładnie ktoś powiedział przeszkody na naszej drodze do celu nie istnieją po to żeby nas zatrzymać, one są po to żebyśmy mogli pokazać jak bardzo czegoś pragniemy. Bądźmy ich więc świadomi, ale nie dajmy się im pokonać, bo niemożliwe nie istnieje.

1 komentarze:

sowa_nie_sowa pisze...

"Pierwotna potrzeba" to określenie bardzo mi się podoba i Twój wpis wyraża moje przekonana na ten temat:)
Jeśli marzysz, żeby pomagać innym, to niekoniecznie musisz być lekarzem, psychologiem czy jechać na misję do Afryki. Możesz równie dobrze robić to na bardzo osiągalnym (może przez to tak mało docenionym) poziomie, czyli rozweselić czyjś dzień uśmiechem, pomóc staruszce wejść do tramwaju czy przepuścić pieszych na pasach.
Co do teorii, że niemożliwe jest możliwe też bym temu przytaknęła. Pod pewnymi warunkami, zresztą tu zaznaczonymi. Najważniejsza jest motywacja (po co to robię?) i chęć zapłaty ceny za swoje marzenie (czy taką cenę chcę zapłacić, czy ono jest tyle dla mnie warte?). Bo każde marzenie ma swoją cenę, a czasem ta cena jest bardzo wysoka. Powiedzenie "uważaj, bo marzenia się spełniają" nie jest pozbawione logiki...
Pozdrawiam:)